Czy kawa może być przyjemnością, zabawą i jednocześnie prostotą? Jak pokazuje przykład amerykańskiego wynalazku, wywodzącego się z przemysłu zabawkowego, może. Aeropress, bo o nim mowa, to niezwykłe urządzenie, w którym trudno coś popsuć. Ponadto, sprawdzi się zarówno z klasycznymi mieszankami pod espresso, jak i z soczystymi, owocowymi singlami.
Jeśli ktoś decyduje się na spróbowanie czegoś nowego w zakresie kawy, mówiąc o urządzeniach, bardzo często decyduje się właśnie na Aeropress. Przede wszystkim ze względu na dużą prostotę i mocną dowolność w przygotowywaniu kawy oraz smaczne efekty w filiżance niezależnie od użytych ziaren (oczywiście, jeśli są dobrej jakości, ze sprawdzonego źródła). A do tego jest niezwykle mobilny. Na wakacje bez niego się nie ruszam.
![]() |
Tuba, tłok i sitko – oto cały Aeropress. (fot. własne) |
A działanie i konstrukcja jest prostsza od polskiego cepa, bo nawet nie ma się co urwać zbytnio. Funkcjonuje jak strzykawka – przeciska się kawę tłokiem przez sitko z założonym na nie papierowym filtrem. Ot, cała filozofia. Ale właśnie przez taką konstrukcję można pokusić się o spore eksperymenty i sposoby zaparzania. Skupię się tutaj na dwóch podstawowych, tj. metodą zwykłą oraz odwróconą.
![]() |
Prostota, prostota i prostota – Aeropress! (fot. własne) |
Pierwsza z nich polega na postawieniu jednej części aeropressu na dzbanku/kubku już z założonym filtrem i przelaniu go wrzątkiem (obowiązkowa część przy każdym urządzeniu, w którym stosuje się jakiekolwiek filtry!). Następnie do tuby wsypuje się 16g zmielonej kawy (stopień zmielenia średnio-gruby, tj. generalnie szukajcie optymalnego przemiału powyżej połowy skali waszego młynka) i za jednym zamachem wlewamy gorącą wodę (87-92stC), do pełna. Mieszamy delikatnie kilka razy dołączonym do zestawu mieszadełkiem, zakładamy tłok, lekko go wciskając i tak zostawiamy aż do upłynięcia jednej minuty (od pierwszego kontaktu wody z kawą). Stąd warto w telefonie włączyć sobie stoper. Po minucie należy rozpocząć przeciskanie, które powinno trwać około 20 sekund. Kiedy usłyszycie syk powietrza, to znaczy, że aeropress należy odwrócić i odstawić. Proces parzenia dobiegł końca! Tak przygotowaną kawę można już śmiało podawać/spożywać.
![]() |
Kawę wystarczy zalać do pełna, za jednym zamachem i przemieszać. (fot/gif. własne) |
![]() |
Założenie tłoka spowoduje to, iż kawa nie będzie przeciekać podczas zaparzania przez sitko (fot. własne) |
![]() |
Przeciskanie kawy to kwestia kilkunastu sekund (fot. własne). |
![]() |
Już prawie gotowe (fot. własne). |
Oczywiście nie jest to żadna reguła, że tak powinno się przygotowywać kawę z aero. To jest jedna z wielu wariacji. Można swobodnie zmieniać parametry parzenia, tj. inny przemiał, inny czas parzenia, inny czas przeciskania, z preinfuzją, etc. A to może służyć jako punkt odniesienia po prostu. Tej techniki nauczył mnie jeden barista ze szwedzkiego Johana&Nystroma i muszę przyznać, że bardzo przypadła mi ona do gustu, zwłaszcza przy kawach mocno owocowych, lekkich, słodkich. Kawa jest bardzo, bardzo lekka, jasna, delikatna, a kwasowość mocno zaakcentowana. No i jest niesamowicie szybka i niewymagająca. Świetna na szybkie poranki. Często przed wyjściem do pracy tak właśnie robię sobie kawę i przelewam do dobrego termokubka. Dzięki temu w trzy minuty razem z mieleniem kawy i zagotowaniem wody mam pyszną kawę. Czy kawa rozpuszczalna nadal jest taka szybka i wygodna, Szanowni Państwo?
Ale nie zapomnijmy o metodzie odwróconej. Ta z kolei daje głębszy napar, gdyż kawa ma więcej czasu na zaparzenie się. A polega to na niczym innym, jak na założeniu tłoka do tuby, tak do zaznaczonej na tubie „4” i postawieniu aeropressu do góry nogami, na tłoku. Przelewany urządzenie wrzątkiem, wylewamy wodę, wsypujemy 18g kawy (tu z reguły stosuje się gruby przemiał w okolicach maksimum naszego młynka) i zalewamy tylko tyle, by woda przykryła kawę. Odczekujemy ok. pół minuty, mieszamy powstałą zawiesinę przez kilkanaście sekund i uzupełniamy aeropress niemal po brzegi pozostałą wodą.
Oczywiście, jak w każdej metodzie, nie używamy wrzątku! Warto eksperymentować i schodzić do niskich temperatur, w okolicach 85stC. Efekty mogą być zaskakujące, zwłaszcza przy jasno palonych kawach o owocowym profilu.
Wracając do parzenia. Gdy uzupełnimy aeropress wodą, znów mieszamy kilkanaście sekund, zakręcamy urządzenie sitkiem z uprzednio przelanym wrzątkiem filtrem. Możemy lekko nacisnąć aero, dopóki zamiast bąbelków powietrza na sitku nie pojawi się kawa. Po zakręceniu czekamy około minuty, odwracamy aeropress, stawiamy go na dzbanku/kubku i zaczynamy przeciskanie, ponownie kilkunastosekundowe. Całość parzenia to 2-2,5 minuty.
Oczywiście, po raz kolejny jest to tylko przykładowy przepis, który można dowolnie modyfikować i próbować wedle własnego uznania.
Aeropress jest o tyle specyficznym urządzeniem, gdzie generalnie stosuje się nieco inne proporcje kawy do wody. O ile przyjęło się, że złotą zasadą w alternatywnych metodach jest 1:17 (1g kawy na 17g wody, czyli 60g/litr), o tyle w aeropressie generalnie jest to 18g na całą tubę (czyli jakieś 220-240ml).
Wspomniałem na początku, że to urządzenie przypadnie do gustu szerokiemu gronu, gdyż pozwala przygotować zarówno pełny kubek czarnej kawy o dowolnym profilu smakowym, jak i niewielkie porcje przypominające espresso. Wystarczy zastosować się do podziałki nadrukowanej na tubie, można użyć drobniejszego przemiału, odwróconej metody i ciemniejszych ziaren by uzyskać coś mocniejszego na jeden łyk. Niemal pełna dowolność, otwarta na testy, testy i testy.
Za nieco ponad 100 złotych (w zależności od sklepu, cena zestawu waha się między 110 a 130 zlotych) otrzymujemy świetne, uniwersalne urządzenie, zestaw papierowych filtrów i mieszadełko.
Jeśli ktoś by chciał, dostępne są też metalowe filtry wielorazowego użytku w dwóch wersjach o grubszym i drobniejszym sitku. Podobno doznania smakowe są nieco inne niż z papierowego filtra. Powinno być pełniejsze body, gdyż mniej olejków jest zatrzymywanych, ale jednocześnie mocniejszy, cięższy smak. Osobiście nie testowałem i nie próbowałem. Jeśli to zrobię, na pewno uzupełnię wpis.
Podsumowując, Aeropress pomimo swojego młodego wieku (przełom XX i XXI wieku) robi potężną karierę na świecie. Każda kawiarnia, która stawia na alternatywę ma go w zanadrzu, a mistrzostwa krajowe czy światowe w aeropressie są już normą. A jeśli chodzi o użytek domowy, nie ma lepszego zestawu jak aero + ręczny młynek na podróż. Zajmuje bardzo mało miejsca, więc nawet jak lecimy tanimi liniami tylko z bagażem podręcznym, na pewno się zmieści. Trudno też mu zrobić jakąkolwiek krzywdę. A filtry także do dużych nie należą. Miałem nawet takie śmieszne zdarzenie, kiedy to siedziałem w zaprzyjaźnionym, lubelskim Kap Kapie i jeden z klientów zażyczył sobie właśnie kawy z aero. Kiedy okazało się, że filtry się skończyły, przypomniałem sobie, że mam kilka w swoim etiu na słuchawki, schowane w kieszonce, które zostały mi po urlopie. Miny klienta i chłopaków za barem – bezcenne!
A jako ciekawostka, ostatnio spotkałem się z pomysłem australijskiego baristy, który zamiast papierowego filtra zastosował… plasterek pomarańczy. Można? Można.
Chwalcie się swoimi efektami w kubkach, piszcie o pomysłach, próbach, a jak nie wiecie, gdzie kupić, także piszcie!
Cześć!